Migracje i wojny klimatyczne - czy tak będzie wyglądać nasza przyszłość?
Migracje i wojny klimatyczne - czy tak będzie wyglądać nasza przyszłość?
źródło: iStock photo |
Do 2050 roku 216 mln osób będzie zmuszone do opuszczenia swoich domów na skutek zmian klimatu. Z kolei wzrost temperatury o 2C będzie oznaczać dwukrotnie większe ryzyko konfliktów zbrojnych. Już dziś mamy do czynienia z pierwszymi wojnami klimatycznymi, ale nie ostatnimi. Jak rysuje się nasza przyszłość w kontekście zmian klimatu?
Migracje i wojny klimatyczne – witaj w świecie przyszłości
Ocieplenie klimatu to nie „tylko” wzrost temperatur, poziomu
oceanów i mórz, topnienie lodowców, czy susze. Myśląc o zmianach klimatu należy
patrzeć na problem globalnie, bo dotyczy każdego aspektu życia na Ziemi, czyli
w tym i naszego. Wiele miejsc na naszej planecie w najbliższym czasie stanie
się po prostu niezdatne do życia dla ludzi. W lepszym scenariuszu będą bardzo
nieprzyjemnymi obszarami, gdzie raczej nikt z własnej woli nie chciałby
mieszkać. Naturalną konsekwencją takiego stanu będą migracje klimatyczne, gdzie
miliony osób będzie opuszczać swoje dotychczasowe domy szukając nowego. Co
gorsza zmiany klimatu mogą być czynnikiem zapalnym prowadzącym do wojen.
Dotychczasowy wydźwięk powyższych konsekwencji ocieplenia
klimatu mógł w niewystarczającym stopniu do nas docierać. Żyliśmy w swoistej
bańce, gdzie wojny i napływ imigrantów stanowiły odległy problem, o którym
czyta się w wiadomościach. Jednak wojna w Ukrainie zdecydowanie wiele zmieniła
- pokazała, że wcale nie jesteśmy tak bezpieczni jak mogło się nam wydawać.
Zderzyliśmy się z ogromnym napływem przerażonych ludzi. Do tego widmo konfliktu
zbrojnego musnęło swoim chłodnym oddechem każdego z nas, siejąc ziarno
niepewności szczególnie w pierwszych tygodniach po wybuchu wojny.
Tragedia ta tylko pokazała kruchość pokoju. Ponadto
uwidoczniła coraz poważniejszy problem przyszłych lat, czyli migracje. Migracje
klimatyczne również będą zmuszać i już powodują gwałtowny napływ ludności do
pewnych terenów, co szczególnie obciąża ubogie kraje – nieprzystosowane do
drastycznego wzrostu mieszkańców. I choć każdy życzy sobie, aby takie sytuacje
były tylko złym snem. Aby każdy mógł pozostać w miejscu, które uważa za swój dom,
to niestety na skutek naszych działań, w których nie zwalniamy, trzeba liczyć
się z konsekwencjami, którymi są migracje i wojny klimatyczne. Witaj w świecie
przyszłości.
Migracje klimatyczne – które regiony najbardziej zagrożone?
W wyniku zmian klimatu w ciągu niespełna 30 lat, bo do 2050
roku ok. 216 mln ludzi będzie zmuszonych opuścić swoje miejsce zamieszkania. To
tak jakby wszyscy mieszkańcy Brazylii opuścili swoje domy i już do nich nie
wrócili porzucając swój kraj – tworząc kraj widmo. Przede wszystkim migracje
będą zachodziły w obrębie danego kraju z terenów wiejskich do miejskich. Z tego
względu, że zmiany klimatu najbardziej dotkną najbiedniejsze regiony świata –
Afryka, czy też Indie – te tereny będą najmocniej dotknięte migracjami
klimatycznymi. Dla większości osób będzie poza zasięgiem wyemigrowanie do
krajów wysoko rozwiniętych ze względów finansowych, niemniej szacuje się do
tych państw trafi ok. 40-60 mln migrantów do 2050 roku.
Pierwsze tzw. „punkty zapalne” (hot spots) mają pojawić się
już w okolicach 2030 roku (!). Co oznacza, że znaczna część ludności przemieści
się z obszarów zagrożonych, gdzie warunki do życia, utrzymania będą coraz
trudniejsze. Od tego momentu sytuacja będzie ulegała wyłącznie nasileniu do
połowy wieku. I tak jak już wcześniej wspomniałam, najbardziej obciążone tym
będą najbiedniejsze regiony świata. Ludność przede wszystkim będzie przenosić
się do miast. Tylko, że większość miast nie ma odpowiedniej infrastruktury –
miejsc do zamieszkania, pracy – aby podołać napływowi tak ogromnej liczbie
osób.
Jeśli pomyślałeś sobie, że uff jeszcze „aż” przynajmniej
siedem lat spokoju nim zaczną się masowe migracje na świecie, to wcale nie mamy
tutaj do czynienia z problemem przyszłości. To się dzieje już. Według danych Wysokiego
Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców (UNHCR) od 2010 roku liczba osób,
które zmiany klimatu zmusiły do opuszczenia miejsca zamieszkania wzrosła do
21,5 mln.
Wilgotne upały jako czynnik zapalny migracji?
Nasilenie występowania zjawiska wilgotnych upałów w wyniku
zmian klimatu było przewidywane przez naukowców dopiero pod koniec drugiej
połowy XXI wieku. Jednak sprawy nieco przyśpieszyły. Jedne z badań naukowców z
Columbia University pokazały, że w ostatnich 40 latach odnotowano tysiące
przypadków wilgotnych upałów. Zaobserwowano podwojenie się intensywności
problemu w latach 1979-2019. Jak pokazują inne badania, jeśli temperatura
wzrośnie powyżej 2,5C względem epoki przedprzemysłowej, zjawisko wilgotnych
upałów może stać się powszechne w niektórych regionach na świecie, co sprawi,
że warunki do życia staną się tam niebezpieczne.
Jednak o co chodzi z tymi wilgotnymi upałami? Czemu są
bardziej niebezpieczne niż po prostu wysokie temperatury?
W upalny dzień, gdy idziesz ulicą, a słońce zaciekle pali
twoją skórę, twój organizm dąży do tego, aby pozbyć się nadmiaru ciepła.
Dokonuje tego poprzez pocenie się. Pot paruje z powierzchni skóry i tym samym
obniża ciepłotę. Jest to nasza klimatyzacja, która chroni przed przegrzaniem. Problem
pojawia się w przypadku wilgotnych upałów, gdzie nie dosyć, że topisz się od
zabójczych temperatur to dodatkowo masz do czynienia z wysoką wilgotnością.
Tutaj pocenie zaczyna zawodzić jako system termoregulacji. Przypomnij sobie o ostatnim
pobycie w saunie (parowej) – tam pot po tobie dosłownie spływa. Powietrze w
takich warunkach jest już po prostu nasycone wilgotnością, co w konsekwencji
utrudnia parowanie potu, a przy dużej wilgotności wręcz uniemożliwia. Może w
takich przypadkach dochodzić do przegrzania organizmu, a nawet śmierci.
Teraz pomyśl o tych obszarach, na których w przyszłości mogą
stać się wilgotne upały powszechnym zjawiskiem. W przeciągu 50 lat staną się
niezdatne do życia dla ludzi. Szczególnie trudne warunki będą występować na
obszarach pomiędzy Zwrotnikami Raka i Koziorożca, które według modeli
demograficznych, będzie zamieszkiwać ok. 3,5 miliarda osób. Tym samym miliony
ludzi będzie uciekać w poszukiwaniu lepszych miejsc do życia.
źródło: istock photo |
Wojny klimatyczne – nasza przyszłość?
Z danych z lat 1990-2016 wynika, że wzrost temperatur i
opadów oznacza cztero-pięciokrotnie większe ryzyko konfliktu zbrojnego. Jednak
nie można posuwać się do stwierdzenia, ze ocieplenie klimatu było, bądź będzie wyłączną
przyczyną wojny. Zmiany klimatu stanowią tak naprawdę czynnik, który
zwielokrotnia zagrożenie i zwiększa ryzyko wybuchu konfliktów zbrojnych. W
połączeniu z innymi czynnikami takimi jak choćby szybko rosnąca liczba ludności,
niski poziom rozwoju społeczno-gospodarczego mogą nasilać obecne problemy i być
czynnikiem, który zwiększa ryzyko. Szacuje się, że zmiany klimatu wpłynęły do
tej pory na 3-20% ryzyka wystąpienia konfliktu zbrojnego.
W przypadku wzrostu temperatury o 2C w porównaniu do czasów
przedprzemysłowych wpływ klimatu na ryzyko wystąpienia wojny wzrósłby ponad
dwukrotnie. Scenariusz bardzo prawdopodobny, bo porozumienie paryskie zakłada,
aby zatrzymać wzrost temperatury na poziomie 2C, a obecnie jesteśmy coraz
bliżej wzrostu temperatury o 1,5 C.
Wojny klimatyczne już się toczą
Darfur, region w zachodniej części Sudanu, znajduje się w
stanie wojny od 2003 roku. Na obszarze od dekad koegzystowały ze sobą rdzenne afrykańskie
plemiona nomadyczne oraz rolnicy - arabscy migranci. Na początku XX wieku stosunkowo
pokojowe współistnienie dobiegło końca w wyniku napięć między rdzenną ludnością
a rządem Sudanu, który faworyzował arabskich mieszkańców. Z biegiem lat konflikt
przekształcił się z w jeden z najkrwawszych konfliktów współczesności – trwający
do dziś.
Rząd odpowiedział na bunt kampanią czystek etnicznych przeciwko
nie-Arabom z Darfuru. Rozpoczął się czas ludobójstwa ludności cywilnej. Szacunki
dotyczące liczby ofiar w ludziach sięgają kilkuset tysięcy zabitych w wyniku
walki lub głodu i chorób. Masowe wysiedlenia i przymusowe migracje zmusiły
miliony ludzi do schronienia się w obozach dla uchodźców lub za granicę,
powodując kryzys humanitarny.
Jako przyczyny wojny podaje się:
- spory o ziemię między pół- koczowniczymi pasterzami bydła, a uprawiającymi rolnictwo osiadłe
- spory o dostęp do wody - zidentyfikowany jako główne źródło konfliktu
- powiązanie z konfliktem w południowym Sudanie, gdzie toczy się wojna domowa między północnym - zdominowanym przez Arabów rządem, a chrześcijańskimi Afrykańczykami południa.
Fot. ASHRAF SHAZLY |
Wojna w Darfurze jako pierwsza wojna klimatyczna
Obecnie na konflikt w Darfurze spogląda się pod kątem pierwszej
wojny klimatycznej. Spadek opadów i degradacja gruntów zwiększyły i
zintensyfikowały już istniejące gwałtowne walki o pastwiska, wodę i pola
uprawne.
Sekretarz Generalny ONZ stwierdził, że „w kontekście zmian
klimatu konkurencja między społecznościami i krajami o ograniczone zasoby,
zwłaszcza wodę, nasila się, zaostrzając stare dylematy bezpieczeństwa i tworząc
nowe. Powszechnie przyjmuje się, że niedobór zasobów jest głównym motorem
konfliktów środowiskowych.
W ciągu ostatnich kilku dekad obserwowano spadek zasobów
wodnych w regionie Darfuru. Sprzyjały temu coraz częstsze i intensywniejsze pory
suche w połączeniu coraz mniej przewidywalnymi porami deszczowymi zagrażającymi
plonom. Dzieje się tak na skutek jednych z największych regionalnych zmian
klimatu, jakie wystąpiły na Ziemi w ciągu ostatniego półwiecza. Od drugiej
połowy XX wieku zaczęto obserwować wzrost liczby por suchych. Po latach 80. XX
wieku odnotowano jedynie niewielki powrót opadów w połączeniu z wieloma porami
suchymi. Okazało się to niebezpieczną mieszanką dla gospodarki.
Spadek średnich rocznych opadów o 15-30% obserwowano na
dziesiątki lat przed wybuchem wojny. Nieuniknioną konsekwencją takiego stanu
były coraz dotkliwsze i długotrwałe susze powodujące pustynnie coraz większej
części obszaru Darfuru. Zmiany te zmusiły rolników z obszarów szczególnie niesprzyjających
do migracji na tereny z większą ilością opadów. Doprowadziło do kumulacji
jeszcze większej liczby mieszkańców na obszarach z niepewnymi zasobami wodnymi.
Dodatkowo niepokoje i napięcia podsycało rozszerzanie swoich terenów przez
rolników – tym samym przywłaszczali sobie grunty i zasoby wodne, co spowodowało
odsunięcie pasterzy od tradycyjnych pastwisk rozpoczynając drogę do krwawej
wojny.
źródło: borgenproject.org |
Rokowania nie są dobre. Wciąż będzie obserwowana wzrastająca
zmienność opadów, wzrost częstotliwości powodzi i susz. Co w efekcie będzie
prowadzić do dalszej:
- utraty gruntów pod uprawę,
- utraty zasobów wodnych,
- utraty pastwisk w wyniku rozszerzającego się pustynnienia, skróconego sezonu wegetacyjnego z większym prawdopodobieństwem nieurodzaju,
- większego prawdopodobieństwem konfliktów.
Wojna w Darfurze może być nazywana pierwszą wojną klimatyczną,
ale niestety nie ostatnią. Eksperci ostrzegają, że kraje o niskich i średnich
dochodach na całym świecie, szczególnie w Afryce Subsaharyjskiej, są pełne
ognisk konfliktów zbrojnych związanych ze zmianami klimatu.
Bibliografia
Cappelli F., Conigliani C., Consoli D., Costantini V., Paglialunga E. 2022. Climate change and armed conflicts in Africa: temporal persistence, non-linear climate impact and geographical spillovers. Economia Politica https://doi.org/10.1007/s40888-022-00271-x
Xu C., Kohler T. A., Lenton T, M., Scheffer M. 2020. Future of the human climate niche. Environmental sciences 117(21): 11350-11355 https://doi.org/10.1073/pnas.1910114117
Raymond C., Matthews T., Horton R. M. 2020. The emergence of heat and humidity too severe for human tolerance. Science Advances 6: 19: DOI: 10.1126/sciadv.aaw1838
https://www.accord.org.za/conflict-trends/environment-conflict-and-peacebuilding-addressing-the-root-causes-of-conflict-in-darfur/
https://naukawpolsce.pl/aktualnosci/news%2C27758%2Cnaukowcy-ostrzegaja-przed-rosnaca-wilgotnoscia-powietrza.html
https://jasoninstitute.com/the-first-climate-war-insight-into-the-war-in-darfur/
Komentarze
Prześlij komentarz